Małpi biznes, czyli o zwierzętach w turystyce
unsplash.com/anniespratt
Podróżujący, zwłaszcza z dziećmi, chętnie korzystają z możliwości bliskiego kontaktu z dzikim zwierzęciem. Jest to wielkie przeżycie rozpatrywane w kategorii edukacyjnego spotkania z naturą. Niestety, grzeczne i otępiałe zwierzęta niewiele mają wspólnego z dziką przyrodą.
Łamanie psychiki słoniom
Słonie to niezwykle inteligentne i empatyczne zwierzęta. Ze względu na ich wielkość i przyjazne usposobienie niejednokrotnie stają się ulubieńcami najmłodszych, a wizyta przy ich wybiegu staje się punktem kulminacyjnym wycieczki do zoo. Rozgłosu dodają im kolejne doniesienia o ich empatycznej naturze
- społeczne olbrzymy wedle badań Josha Plotnika z Uniwersytetu Cambridge okazują wsparcie swoim zestresowanym lub przestraszonym towarzyszom poprzez dotyk i wydawane dźwięki. Powszechnie znane jest, że słonie opłakują zmarłych kompanów oraz przeżywają żałobę. Słoń rozpozna swoje potomstwo lub towarzysza nawet po wielu latach rozłąki. Zaobserwowano również przypadki altruizmu – słonie pomagają nie tylko sobie nawzajem, ale i innym gatunkom zwierząt. Atrakcje związane z potężnymi ssakami to między innymi jazda na ich grzbiecie. Budowa słonia nie jest dostosowana do dźwigania ciężarów, a zadziwiające opanowanie podczas kontaktu z turystami to zwyczajny strach przed karą. Aby zwierzę zachowało spokój wśród turystów stosuje się technikę łamania psychiki. Słoniątko bardzo szybko odbiera się matce, wiąże, trzyma w ciasnych boksach, głodzi oraz nierzadko torturuje przypalając i bijąc. Gdy młody słoń przestaje się bronić, opada z sił, staje się apatyczny i posłuszny – jest gotowy do pracy z turystami. Podobne warunki mogą panować w rezerwatach, sierocińcach i sanktuariach dla słoni, dlatego jeśli chcemy podziwiać olbrzymie ssaki – należy wybrać się na etyczne safari i obserwować majestatyczne zwierzęta z lornetką w ręku.
unsplash.com/acming92
Tygrysie sanktuaria
Podobnie jak w przypadku słoni, tygrysy również można odwiedzić w obiektach takich jak sanktuaria czy sierocińce. Właściciele przekonują o misji ratowania skrzywdzonych dzikich kotów, zapewnienia im schronienia i odpowiedniej opieki. Zachwyceni turyści karmią butelką młode tygrysy, pozują do zdjęć i przytulają ospałe koty. Taki spokój w towarzystwie obcych ludzi, nierzadko całych grup z dziećmi, jest nienaturalny dla tego gatunku i odwiedzający mogą tylko domniemywać co jest tego powodem
– wychowanie, łamanie psychiki czy odurzanie. Praktyki oswajania dzikich kotów nie są jeszcze poznane, jednak wedle wszystkich przesłanek lepiej jest unikać takich miejsc. Kilka lat temu turystów cieszyła Tiger Temple w Tajlandii. Służby, które wkroczyły na teren świątyni odkryły drugie źródło dochodu mnichów
– nielegalne rozmnażanie i sprzedaż tygrysów, a także nieodpowiednie warunki przetrzymywania zagrożonych zwierząt, nieodpowiednie żywienie oraz zbyt szybkie odbieranie młodych matce, aby umożliwić turystom karmienie tygrysiątek. Zastrzeżenia budzi również niedopuszczanie wolontariuszy do przygotowywania pokarmu, w którym mogły znaleźć się środki odurzające.
unsplash.com/chrishardyphotography
Turysta grzbietowy
Wybierając się w niektóre rejony świata, podróżujący muszą liczyć się z wysiłkiem fizycznym związanym z potrzebą przejścia dłuższej trasy pieszo. Szybko pojawiły się płatne alternatywy w postaci transportu rowerem, meleksem, tuk tukiem oraz na grzbiecie zwierzęcia. Wielbłądy, konie czy osły, w odróżnieniu od słoni, mogą przewozić człowieka. Zadbane i wypoczęte stają się kompanami na długie lata. Niestety, turystyka masowa i duże zapotrzebowanie na atrakcyjne przejazdy w krajach o nieugruntowanym prawie dotyczącym pracy zwierząt, otworzyła drogę do ich uprzedmiotowienia. Z perspektywy finansowej korzystniej jest bowiem kupić kolejne zwierzę, niż zapewnić odpowiednie warunki już posiadanym. Wielogodzinny dzień pracy, za mała ilość pożywienia, zbyt duże obciążenie wagowe oraz ograniczona opieka weterynaryjna sprawiają, że źle traktowane zwierzęta padają na trasie. Przed każdą podróżą bryczką lub wierzchem należy zastanowić się, czy jest ona konieczna. Greckie Santorini wygląda równie pięknie podczas pieszego spaceru, więcej pozytywnych emocji od 3-minutowej jazdy na wielbłądzie wzbudzi sandboarding na pustyni, a na bliskie spotkanie z koniem lub osłem możemy liczyć w mini zoo lub stadninie.
unsplash.com/abrizgalov
Uliczna rozrywka
Jeszcze kilka lat temu na starówkach dużych polskich miast nie trudno było o zdjęcie z egzotycznym zwierzęciem takim jak wąż, papuga czy małpka. Przy niektórych atrakcjach turystycznych można spotkać drapieżne ptaki na łańcuszku, osły, alpaki i wiele innych. Na pozór niewinna atrakcja, może być męcząca nawet dla oswojonych zwierząt – tłumy turystów, hałas, niejednokrotnie wielogodzinna praca w pełnym słońcu. Nie inaczej dzieje się w cyrkach, które częstokroć nie traktują swoich zwierząt etycznie. Ciasne boksy i brak wybiegu, długie i stresujące podróże, brutalna tresura i okaleczanie zwierząt między innymi przez piłowanie zębów do dziąseł i wyrywanie pazurów. Brak odpowiednich rozwiązań prawnych wpływa na bezkarność właścicieli. Choć bliskie spotkanie z egzotycznym zwierzęciem wydaje się ciekawym doświadczeniem, wybierajmy cyrk bez zwierząt, a na ulicy zwróćmy uwagę na lokalnego muzyka, magika czy animatora w przebraniu.