Do Macedonii z Justyną
1. Czy posiadasz jakieś szczególne zwyczaje podróżnicze?
Mam parę fascynacji, które ujawniają się zarówno w życiu zawodowym jak i w podróżach prywatnych. Staram się podczas każdego urlopu odwiedzić muzeum ze sztuką danego kraju bądź muzeum etnograficzne – i nie zawsze jest to najbardziej oblegane muzeum w danym miejscu. A że zwiedzanie muzeów sprawia mi ogromną przyjemność, poświęcam im sporo czasu. Rekordem jest siedem godzin w Muzeum Dahlem w Berlinie. Wyszukuję też miejscowe parki, staram się odwiedzić przynajmniej jeden, gdzie spędzam czas na spacerach i czytaniu. Od paru lat nie mam parcia na odhaczanie „dziesięciu największych atrakcji miejsca X”. Wolę obserwować ludzi i turystów, polować na street art albo docierać do ciekawych architektonicznie miejsc – moim ostatnim odkryciem jest niesamowita dzielnica EUR w Rzymie.
Kiedy oprowadzam turystów, lubię pokazywać im nieoczywiste powiązania międzykulturowe, nici, które łączą oddalone geograficznie i pozornie niemające nic wspólnego miejsca. Takich powiązań szukam i podczas swoich podróży. Co łączy Albanię z Rzymem? A Londyn ze Stambułem? Łapię te nici i idę za nimi, nie zawsze wiedząc, dokąd mnie doprowadzą.
2. W jaki sposób kolekcjonujesz wspomnienia z podróży? Co lubisz przywozić ze sobą?
Miejsca najlepiej zapamiętuję poprzez ludzi. Jeśli podróżuję sama, szukam opowieści, zagaduję obsługę w miejscu, w którym śpię, kelnera w restauracji, miejscowych sprzedawców. Jeśli podróżuję z kimś, kolekcjonuję pytania, które nam się nasuwają, i wspólne wrażenia i skojarzenia, czasem fascynująco różne.
Najchętniej przywożę smaki i zapachy – też niekoniecznie znalezione w „sklepie dla turystów”. Czasem to zwykła przekąska z supermarketu, która wyjątkowo przypadła mi do gustu, albo mieszanka przypraw. Z Macedonii kilogramami przywożę prażoną ciecierzycę, bo nawet jeśli pojawi się czasem w Polsce, to nie smakuje mi tak, jak macedońska.
3. Co daje Ci poczucie bezpieczeństwa w drodze? Czy wszędzie czujesz się jak u siebie?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Chyba po prostu ufam ludziom. Pamiętam o trzymaniu dokumentów w różnych miejscach, informowaniu paru osób, gdzie jestem i co zamierzam zrobić, najcenniejsze rzeczy trzymam blisko ciała. Jednak nie czuję się w drodze zagrożona bardziej niż zazwyczaj. Rzeczy dobre i złe przytrafiały mi się zarówno za granicą jak i w Polsce. Prawdę mówiąc, po paru latach mieszkania na Bałkanach, muszę przyznać, że bezpieczniej czuję się w Macedonii czy Albanii niż w niektórych miastach w Polsce.
Jest takie uczucie, które towarzyszy mi zawsze po przekroczeniu granicy z Macedonią – że to moje miejsce. Ale nie powiedziałabym, że czuję się u siebie, a przynajmniej nie zawsze. U siebie czuję się wszędzie tam, gdzie jestem z najbliższą mi osobą, wtedy geografia nie ma znaczenia.
4. Jakiego dania powinien spróbować każdy podróżnik, odwiedzający Macedonię lub Albanię?
Przygotowanego przez miejscową gospodynię, a już najlepiej – zjedzoną przy pełnym ludzi stole. Zawsze powtarzam, że Bałkany to nie beczka prochu, to beczka z winem i rakiją, przy której gromadzą się ludzie i razem biesiadują.
Od dłuższego czasu walczę z mitem, że Bałkany nieprzyjazne są wegetarianom. Jest to nieprawda i zaryzykowałabym tezę, że esencja smaku Macedonii tkwi właśnie w doskonałych potrawach bez mięsa, chociaż oczywiście osoby jedzące mięso będą się mieli czym zachwycać także. W Albanii moimi faworytami są deser oshaf z figami, shapkat, qifqi, a dla jedzących mięso: tave kosi. W Macedonii przepadam za wszystkim, co z papryk, szczególnie marynowanymi lub smażonymi paprykami, kačamakiem ze słonym serem (rodzaj kukurydzianej mamałygi), kruszevskim lokum z orzechami włoskimi i oczywiście ajvarem, koniecznie domowym. Z mięs poleciłabym którąś z zapiekanek, np. turlitavę.
5. Jaki zwyczaj Albanii lub Macedonii skradł Twoje serce?
Moje serce skradł bałkański uśmiech, ciepło i gościnność. Nigdy nie spotkałam się z odmową pomocy, czasem bywało to wręcz krępujące, gdy po zapytaniu o drogę byłam nie tylko odprowadzana na miejsce, ale jeszcze zapraszana na kawę i wyposażana w prowiant. Zachwyca mnie też ich rodzinność, to, że pamiętają nie tylko o najbliższych, ale też dalszych krewnych, a dla przyjaciół gotowi są oddać wszystko.
6. Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem podczas odkrywania tych krajów?
Tu nie ma czasu przeszłego. Wracam do Albanii i Macedonii, bo zaskakują mnie coraz bardziej przy każdej wizycie. To też jest wielka zaleta prowadzenia wycieczek – w pytaniach turystów przeglądam się w tych krajach co i rusz na nowo. To, za co jestem wdzięczna Bałkanom, to przede wszystkim nauka, żeby nie pędzić przed siebie na złamanie karku, żeby czasem zatrzymać się, a nawet zawrócić. Wzbogaciło to mnie i moje podróżowanie bardziej, niż niejeden parodniowy wypad.
O MNIE
Nazywam się Justyna Mleczak i łączę kropki. Po tych kropkach zaprowadzę Cię na wycieczkę do Macedonii i Albanii. Tam, gdzie nie wjedzie autokar.
Kropki to punkty na mapie, które odwiedzasz. Ja te punkty na bałkańskich mapach łączę w całość. Łącząc odpowiednio kropki, wspólnie tworzymy piękny, różnorodny i mający znaczenie obraz w miejsce przypadkowych kresek. Macedonia i Albania – w nich splatają się moje fascynacje. Nimi opowiadam sobie – i Tobie – świat. Spędziłam w każdym z tych krajów już ponad rok, a pobyt ten wciąż się przedłuża. Dlaczego zostałam, dlaczego wciąż tu wracam? Dla ludzi.
Odwiedź blog Justyny i obserwuj na Instagramie oraz Facebooku .